
Śledź jest niewątpliwie rybą, którą można przyrządzić na wszystkie możliwe sposoby: świeżym, wędzonym, po zamrożeniu, w postaci konserw i marynat. Również wszystkie smaki są dozwolone: od słodkiego po wytrawny. Ma tylu samo zwolenników, tych co ze słodyczy to tylko śledzie oraz tych, których sama nazwa „śledź” odstrasza. My jednak skupmy się na fanach śledzia, którzy dobrze wiedzą, że śledzie mają bardzo delikatne i smaczne mięso z dużą zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych, obniżających stężenie cholesterolu we krwi i poprawiających ciśnienie tętnicze. Dodatkowo duże ilości dobrze przyswajalnych witamin: A, D oraz B (B1, B2, B6 i B12 – dbających o nasz układ nerwowy). Dorzućmy jeszcze do tej kolekcji jod (regulujący hormon tarczycy), wapń (zdrowe kości) i żelazo (przeciwdziała anemii) i jesteśmy chronieni kompleksowo. Dziś przepis na „starter” aromatyczny, lekko słodkawy z chrupiącymi orzechami. Po prostu mniam 😊
Składniki:
- 4 płat śledziowe
- 4 łyżki jogurtu greckiego (albo śmietany 18%)
- 6 łyżek majonezu
- 2 łyżeczki curry w proszku
- ½ łyżeczki miodu
- 4 plastry ananasa z puszki
- ½ szkl. orzechów włoskich posiekanych
- pieprz do smaku, posiekana pietruszka i pieprz kolorowy do dekoracji
Przygotowanie:
Płaty śledziowe moczymy w mleku lub wodzie gazowanej prze ok. 2 godziny. Osuszamy i kroimy na kawałki, mniejsze lub większe według uznania. Plastry ananasa odsączamy i kroimy na kawałki. Z jogurtu, majonezu, curry, miodu, pieprzu robimy sos, czyli mieszamy wszystkie składniki do uzyskania jednolitego sosy. Dorzucamy posiekane orzechy włoskie i kawałki ananasa. W salaterce lub słoiku układamy warstwowo kawałki śledzia i sos curry. Można wszystko delikatnie wymieszać. Stawiamy śledzie do lodówki, aby smaki się “przegryzły”, co najmniej na noc. Najlepsze są jednak po 2 dniach od przygotowania.